Klara i Magda
spacerowały późnym wieczorem. Miały sobie dużo do opowiedzenia, nie widziały
się ponad tydzień. W tym czasie w ich życiu wiele się zmieniło.
Było ciepło, czuły
na sobie letni powiew wiatru. Ubrane były w koszulki i spodenki. Na początku
szły w milczeniu, chciały odejść kawałek od domu by ich rozmowa nie została
usłyszana przez kogoś niepożądanego. Pierwsza zaczęła Magda. Wyznała koleżance,
że poznała wspaniałego chłopaka. Miał na imię Darek był od niej starszy o 2
lata. Przez kilka dni bywał u niej non stop. Początkowo dziewczyna była nim
zauroczona, ale po około 3 dniach zrozumiała, że to miłość. Wydawało się, że
jej wybranek czuje to samo. Tak też było. Klara przysłuchiwała się obszernemu
monologowi jaki prowadziła jej przyjaciółka. W głowie zaczęły narastać jej
przykre myśli. Chciała opowiedzieć Magdzie o swoich problemach ale doszła do
wniosku, że nie będzie psuła jej humoru swoimi udrękami. Czuła się coraz
gorzej. Nikt nie mógł jej posłuchać i
zrozumieć. Miała już tego dość! Przeszły całą zamierzoną trasę, a Magda
dopiero kończyła opowiadać o nowym chłopaku. Nie rozumiana dziewczyna marzyła by jak najszybciej znaleźć się w
domu.
- Ej może przyśpieszymy?- zaproponowała.
- Dobrze, ale dlaczego jesteś tak smuta i małomówna? Teraz
Ty opowiedz co działo się u Ciebie?
- Nic takiego…pamiętasz Bartka? Myślałam, że mu na mnie
zależy ale ,mnie olał, nie odzywa się, nie pisze. Trudno to widocznie nie miało
sensu- urwała, do oczu napłynęły jej łzy. Czym prędzej odwróciła twarz w
przeciwną stronę.
- O, przykro mi, dlaczego nie powiedziałaś mi tego od razu?-
zapytała
- Teraz to już nie ważne.- zakończyła rozmowę bo właśnie
dochodziły do jej domu.
- No to do zobaczenia na ognisku - powiedziała Magda - mam
nadzieję, że będziesz?- pożegnały się i Klara czym prędzej pobiegła przez
podwórko. Usiadła na schodach i zakryła twarz dłońmi.
- Moje życie nie ma sensu- wyszeptała, a łzy pociekły jej po
policzkach. Chłopak którego zaczęła darzyć uczuciem najpierw ją w sobie rozkochał,
a później zostawił. Bawił się nią, perfidnie wykorzystywał i czerpał z tego satysfakcję. Na początku nie
była świadoma jaki on naprawdę jest. Był jej pierwszym prawdziwym chłopakiem.
Czuła się z nim wspaniale. Dopiero jedna z przyjaciółek, Julia ,,otworzyła jej
oczy” . Ale było za późno. Zabawił się nią i opuścił. Przez to strasznie
cierpiała, nie mogła zrozumieć dlaczego to zrobił. Szczerze go kochała i
zrobiła by dla niego wszystko. Wiedziała, że teraz to nie ma już najmniejszego
sensu by do niego wracać. Tak ją zranił. Jeszcze nigdy nie czuła się tak
upokorzona. Pomyślała, że skoro już nikomu na niej nie zależy to po co ma
męczyć się na tym świecie?! Czym prędzej pobiegła do domu. Otworzyła jedna z
kuchennych szuflad i wyciągnęła żyletkę. Gorzko się do niej uśmiechnęła.
Wróciła na schody, a z oddali usłyszała głos mamy
- A Ty jeszcze gdzieś wychodzisz? – nie odpowiedziała jej.
Zamknęła cicho za sobą drzwi. Usiadła na ostatnim schodku. Oparła się o
barierkę i zrobiła lekki ślad na nadgarstku. Z każdym milimetrem żyletka
wchodziła coraz głębiej. Krew zaczęła kapać na schodek, a później na ziemię. Dziewczyna
trochę się tego przestraszyła, zaczęło kręcić jej się w głowie. Powoli zaczęła
się osuwać. Zaczęło robić jej się na zmianę zimno i gorąco. Straciła przytomność.